„Marcin, przecież korzystam z Google’a od lat – wiem, jak to działa.” „Te lajki na Facebooku to jakieś słabiutkie. Dlaczego tylko cztery?” „Zrobienie posta i grafiki? No ile to – pięć minut?” Brzmi znajomo? Jeśli jesteś z marketingu, szczególnie digitalu, to pewnie usłyszałeś coś podobnego nie raz. I to w różnych tonacjach – z ciekawości, z troską, z rozbawieniem. A czasem z tym specyficznym uśmieszkiem w stylu: „co wy tam w tym marketingu właściwie robicie?”

W każdej z tych sytuacji przewija się jedno, powracające jak refren wyzwanie: jak rozmawiać z osobami z C-levelu. Nie tylko z zarządem. Z ludźmi od sprzedaży, operacji, HR-u, finansów. Bo to często rozmowa w dwóch różnych językach. Bez tłumacza. Bez słownika.
Co ciekawe – nawet mając za sobą kilkadziesiąt projektów, od lokalnych kampanii po międzynarodowe korpo, czasami łapię się na tym, że pytam sam siebie: „Czy to oni mnie nie rozumieją, czy może ja już sam się w tym wszystkim gubię?” Więc zrobiłem sobie test. Dosłownie. Poszedłem na egzamin DIMAQ Professional – taki, który weryfikuje, czy naprawdę ogarniasz ten cały świat digitalu, czy tylko ci się wydaje. Nie żeby się sprawdzać na pokaz – raczej dla siebie. Dla spokoju głowy. I – szczerze – dla przypomnienia sobie, że nawet doświadczony człowiek powinien się czasem zatrzymać i sprawdzić, „czy nie jedzie bez pasów”.
Nie piszę tego, żeby się chwalić (serio). Piszę to, bo czasem nawet najbardziej doświadczony człowiek powinien się zatrzymać, sprawdzić, odświeżyć, podszlifować to, co wie. Nie po to, żeby udowodnić coś innym – tylko sobie. Bo kiedy jesteś pewny swojej wiedzy, łatwiej rozmawiać z tymi, którzy patrzą na świat zupełnie inaczej. I zamiast się frustrować, możesz spokojnie tłumaczyć. Z empatią. Z dystansem. Bez nerwów. Ale z wewnętrznym: „Wiem, co robię.”
Ten tekst nie będzie poradnikiem „jak rozgryźć zarząd”. To raczej zbiór sytuacji, refleksji i obserwacji, które – mam nadzieję – pomogą się lepiej rozumieć. Nie tylko C-level z marketingiem. Ale wszyscy ze wszystkimi. Jeśli dotarłeś/aś aż tutaj – dzięki i zapraszam dalej. Zrobi się ciekawie.
Pokolenia i percepcja: młody marketing, dojrzała sprzedaż
Digital to młoda dziedzina – i jako wiedza, i jako ludzie. W wielu firmach marketing to osoby 25–35 letnie. Po drugiej stronie: sprzedaż, operacje, finanse – często doświadczeni gracze z
20–30-letnim stażem! To naturalna różnica pokoleń, ale w praktyce oznacza inne tempo pracy, inne słownictwo, inne podejście. Dla jednych kampania to strategia i lejki, dla drugich – coś „ładnego na fejsa”.
Nie próbuj imponować żargonem. Pokaż, co twoje działania realnie dają biznesowi. I pamiętaj – nawet jeśli ktoś nie wie, co to ROAS, może znać klienta lepiej niż Analytics. Szacunek działa w obie strony. I tylko wtedy działa naprawdę.
Artykuł został napisany przez eksperta – posiadacza certyfikatu DIMAQ.
Pełny materiał jest dostępny jest łamach NowyMarketing.pl, patrona medialnego DIMAQ. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o innych gorących tematach z branży marketingowej, to zapraszamy do przeglądania innych artykułów na portalu Nowy Marketing.
O autorze:

Marcin Banaszek
Marcin Banaszak, Marketing Expert
Mam ponad 20 lat doświadczenia w marketingu i sprzedaży — w tym czasie widziałem już sporo, ale wciąż potrafię się zdziwić. Pracuję zarówno z firmami B2C, jak i B2B, bo dobrze czuję się w różnych rytmach i dynamikach rynku. Pełnię funkcje dyrektorskie, ale nadal działam operacyjnie, bo to właśnie konkretna robota trzyma mnie w rytmie i blisko ludzi. Pomagam firmom ogarniać digital w sposób, który ma sens i przynosi efekty — bez zbędnej teorii, za to z realnym wpływem na wyniki. Dołączyłem do grona szczęśliwych posiadaczy certyfikatu DIMAQ Professional i wierzę, że dobre pomysły rodzą się tam, gdzie strategia spotyka się z praktyką.